Siła jest kobietą. Wywiad z Kasią Cisło
Dzisiaj rozmawiamy z Kasią Cisło, niezwykłą kobietą, która zmagała się z rakiem piersi. To choroba, która zmienia wszystko: codzienność, postrzeganie siebie, relacje z najbliższymi, a przede wszystkim wywraca świat do góry nogami. Nasza rozmówczyni przeszła przez tę drogę, pełną bólu, niepewności i wyzwań, ale również nadziei i siły. W wywiadzie opowiada nam o swoim doświadczeniu – od diagnozy, przez leczenie, aż po powrót do codzienności. Jak wygląda życie po raku? I co chciałaby przekazać innym kobietom, które mierzą się z podobnym wyzwaniem? Zapraszamy do inspirującej rozmowy.
Co człowiek myśli, gdy dowiaduje się, że ma raka?
W momencie usłyszenia diagnozy świat przewraca się do góry nogami. To taki czas, kiedy płaczesz i krzyczysz jednocześnie. Jest to ogromny strach. To takie uczucie zawodu, że coś poszło nie tak.
Co dla Ciebie jako kobiety oznaczała ta diagnoza?
W momencie, gdy usłyszałam diagnozę został mi przedstawiony plan leczenia: chemioterapia, operacja, radioterapia i hormonoterapia. Gdy usłyszałam słowo chemioterapia to oczywiście od razu oczyma wyobraźni widziałam moją łysą głowę. Gdy dotarło do mnie, że będę miała operację, zobaczyłam siebie bez piersi. Nie pocieszało mnie to, że będzie to operacja oszczędzająca. Większość zna raka przede wszystkim z filmów. I myślimy, że tak będzie w rzeczywistości. A to tak wcale nie musi wyglądać. Sama chemioterapia nie jest aż tak straszna. Po każdym wlewie chemii codziennie nabierasz sił. Trzeba też pamiętać, że wypadanie włosów nie jest skutkiem choroby, ale leczenia.
Co było dla Ciebie najtrudniejszego?
Było wiele kryzysów. Pierwszy nastąpił, gdy byłam po czerwonej chemii. Miałam badanie kontrolne, podczas którego zrobiono mi usg piersi. Wtedy usłyszałam, że nic się nie zmniejszyło. Nie ma odpowiedzi na leczenie. To był najtrudniejszy moment. Dałam z siebie 100 %, a nie było żadnych efektów.
Później lekarze zadecydowali o wcześniejszym zakończeniu leczenia i przyspieszeniu operacji. Kolejnym trudnym momentem było dla mnie, gdy usłyszałam, że czeka mnie kolejna operacja, tzw. docinka. Wtedy usunięto mi wszystkie węzły chłonne i kolejny fragment piersi. To nazywa się fachowo poszerzenie marginesów w piersi. Wtedy bardzo długo czekałam na wynik, chyba 6 tygodni. Kolejny kryzys miałam po zakończeniu radioterapii. Miałam 20 naświetlań, ten cykl trwał kilka tygodni. W tym czasie jeździłam sama samochodem do szpitala, potem wracałam do domu. Wszystko szło dobrym tempem. I przyszedł mement, że to się skończyło, nigdzie nie musiałam jechać, nikt nie dzwonił a wizytę u onkologa miałam za 3 tygodnie.
Miałaś takie poczucie, że nic nie robisz…
Jest taki rytm leczenia. Najpierw diagnoza, potem poszerzona diagnostyka, następnie wpada się w proces leczenia, czyli: chemioterapia, operacja, radioterapia. Podeszłam do tego tak bardzo zadaniowo. Każdy etap leczenia to było jedno zadanie. Kiedy zakończyłam leczenie, przyszedł moment, że nie miałam żadnego celu i kolejnego zadania do wykonania.
Czego kobieta potrzebuje w czasie choroby?
Ja potrzebowałam poczucia bezpieczeństwa. Miałam wsparcie w najbliższych osobach. Potrzebowałam takiego bycia obok mnie. Nie oczekiwałam głaskania po głowie i użalania się nade mną. Ja chciałam normalnie żyć. Tłumaczyłam, że mam raka, ale dalej jestem tą samą Kasią. Potrzebowałam takiego zapewnienia mnie, że będą ze mną. Po chorobie zostały ze mną tylko te najbardziej wartościowe osoby. A wiesz, co najgorszego może usłyszeć pacjent onkologiczny? Że będzie dobrze. Nie można czegoś takiego obiecywać, bo nikt nie wie, jak będzie. Bardziej oczekiwałam zdania: Jestem i możesz na mnie liczyć. Mam przyjaciółkę, która nie obiecywała, że będzie dobrze i nie głaskała mnie po głowie. Ona przychodziła do mnie z ciepłą zupą i usmażonymi plackami.
Często spotykamy się z hasłem „życie po raku”. Co to dla Ciebie oznacza?
Życie po raku istnieje, jest piękne i smakuje zupełnie inaczej. Należy jednak pamiętać, że nie ma czegoś takiego jak „powrót do normalności”, ponieważ ta „normalność” już nigdy nie będzie taka jak kiedyś. Życie po raku to nowa rzeczywistość, do której musimy na nowo się przyzwyczaić.
Co chciałabyś powiedzieć innym kobietom? Czy pomaga Ci w tym profil na instragramie?
Założyłam ten profil, bo chciałam mieć swój pamiętnik. Nie spodziewałam się, że będzie to dla mnie taka ogromna forma terapeutyczna. Mogłam wyrzucić z siebie pewne rzeczy i byłam zrozumiana przez inne osoby. Ten profil dał mi mnóstwo znajomości i przyjaciół na całe życie. Dostałam od niech ogromne wsparcie. Pomagaliśmy sobie w bardzo trudnych momentach leczenia. I chciałabym to oddać innym. Chyba mi się to udaje. Ostatnio odebrałam telefon od pewnej dziewczyny. Ona mi powiedziała, że chce mi podziękować za to, że jestem, że w czasie jej leczenia dałam jej wiarę i nadzieję, że może być jeszcze pięknie. I to jest dla mnie bardzo wzruszające.
Dziękujemy Ci, Kasiu, za to co robisz dla innych. I za to, że podzieliłaś się z nami swoją historią.