Jesteś ciekawa, z czym wiąże się profesja stand-upera? I czy łatwo rozśmieszyć Polaków? Dzisiaj, całkiem na poważnie, rozmawiamy o poczuciu humoru z Aleksandrą Radomską.

Łatwiej się śmiać, gdy nikt nie patrzy

Czy Polacy mają poczucie humoru?

Myślę, że mają. Ale problem z poczuciem humoru zaczyna się wtedy, gdy ktoś myśli, że tylko to, co jego śmieszy, jest zabawne. A jeżeli coś danej osoby nie bawi, to występ jest beznadziejny. A moje własne poczucie humoru nie jest wyznacznikiem tego, z czego inni mogą lub nie mogą się śmiać. Oczywiście myślę, że to specyfika nie tylko Polaków, że swoją opinię uznają za prawdę obowiązującą o świecie.

A czy gdy zaczęłaś występować, to zmieniło się jakoś Twoje postrzeganie poczucia humoru Polaków?

Zanim zaczęłam robić stand-up, to słyszałam różne opinie, na przykład, że w danej miejscowości jest świetna publiczność i że występy tam są zawsze udane. Jednak staram się nie nastawiać w ten sposób. Na początku każdego występu sprawdzam na podstawie wybranych żartów, jakie poczucie humoru mają osoby, które przyszły mnie obejrzeć. Natomiast jakakolwiek próba wyciągnięcia wniosków jest absolutnie bezsensowna, bo zawsze następuje coś, co mnie zaskakuje.

Które tematy poruszane przez Ciebie są najlepiej odbierane przez publiczność?

Ciężko jest odpowiedzieć na to pytanie, bo ludzi śmieszą naprawdę różne tematy. Mój aktualny program jest podzielony na 9 setów, które poruszają przeróżne sprawy. Najlepszą relację mam na pewno z ludźmi w moim wieku i troszkę starszymi. Myślę, że osoby, które przychodzą na mój występ już mniej więcej wiedzą, o czym mogą usłyszeć. Każdy z komików ma już swój specyficzny styl i albo się to komuś podoba i wybierze się na jego występ albo nie. Mam bardzo różnorodne żarty i długi program, więc prawdopodobieństwo, że ktoś nie znajdzie w nim nic dla siebie jest minimalne.

Olette morski A338

A czy są takie tematy właśnie, których nie warto poruszać?

Myślę, że na to pytanie każdy komik ma indywidualną odpowiedź - z czego chce żartować, a z czego nie. Raczej przy wyborze tematów kieruję się tylko i wyłącznie jakimś swoim wewnętrznym kompasem. Warto też podkreślić, jaka jest konwencja stand-upu. Ogólne założenie jest takie, że nie ma tematów, z których nie wolno żartować. Może to oczywiście nie być śmieszne dla wszystkich. Każda osoba może uważać, że np. śmianie się z chorób czy śmierci nie jest przyzwoite, ale to indywidualna opinia, do której ma prawo. Innych te tematy mogą śmieszyć. Jeżeli komik miałby zrobić listę tematów, z których nie powinien żartować, bo mogłoby to kogoś urazić, to prawdopodobnie okazałoby się, że nie może żartować z niczego.

Czy zdarzyła Ci się publiczność, która się nie śmiała?

Mam za sobą około 200 występów. I bywało różnie. Zdarzało mi się grać dwa występy pod rząd w jednym miejscu – podczas pierwszego publiczność mało się śmiała i miałam poczucie, że coś nie wyszło, natomiast na drugim wszyscy świetnie się bawiliśmy. Łącznie ze mną! Nie mogłam dokończyć programu ze śmiechu. Żarty, które oburzają osoby na występie o 17.00, ludzi przybyłych na 20.00 śmieszą. Mam świadomość, że nie jestem w stanie rozśmieszyć każdej osoby i staram się nie brać tego do siebie. Ale gdy widzę pełną salę rozbawionych osób i tę jedną, która się nie śmieje, to za punkt honoru stawiam sobie wywołanie uśmiechu na jej twarzy. I później zdarzają się takie sytuacje, że np. ta osoba podchodzi po występie i mówi, że ma problemy, źle się czuje lub przyszła na stand-up prosto po pogrzebie. I takim osobom ciężko jest się śmiać, ale w środku dobrze się bawią. Często pod smutną miną kryje się jakaś historia, której oczywiście nie znam. Takie sytuacje uczą mnie dystansu. Jest wiele czynników, które wpływają na to, jak ludzie odbierają żarty. Na pewno trudniej jest się zrelaksować, kiedy przyjeżdża się na występ po pracy, zestresowanym i myśląc, że jutro znowu trzeba będzie wstać rano. Zauważyłam, że publiczność lepiej się bawi w zaciemnionych salach, tam łatwiej się śmiać, gdy nikt nie patrzy.

Layla czarny A332

Czy masz jakieś swoje ulubione wspomnienie z występów?

Mam sporo ukochanych występów. Natomiast najcudowniejsze są te występy, w których płaczę ze śmiechu i zwyczajnie fantastycznie się bawię. Uwielbiam zarówno spotkania w dużych salach z ogromną ilością osób, jak i te kameralne. Lubię złapać z ludźmi ten sam poziom absurdu i takie spotkania najlepiej wspominam.

Chciałabym zapytać Cię o pomysły na programy. Czy nie obawiasz się, że ich zabraknie?

Na pewno najlepiej pisze się pierwszy program. Bo naprawdę komikiem jest się przez całe życie i przez ten cały czas zbiera się materiał do swojego standu-upu. Pierwszy program napisałam jako trzydziestolatka, więc miałam za sobą 30 lat doświadczeń. Na pewno kryzys jest wpisany w tę pracę. Ludzie z zewnątrz widzą pełne sale, owacje, podróże… A jest to stres, bo to praca sezonowa – od jesieni do wiosny, i do tego bardzo wyczerpująca. Trzeba zostawiać rodzinę na wiele dni. Często zastanawiam się, czy to jest tego warte. Oczywiście, gdy jestem na scenie, czuję, że jest, ale też mam świadomość, jak wygląda moje życie.

Mam całą listę pomysłów do nowego programu. Ale pomysł to jedno, a zbudowanie z tego historii i zgrabne połączenie wątków, to zupełnie inna kwestia.

Dziękujemy za rozmowę!

Łatwiej się śmiać, gdy nikt nie patrzy