Katarzyna Kulpa,  prowadząca blog stanikomania.pl, działa w branży bieliźniarskiej od 2007 roku. W ostatnim czasie odwiedziła naszą firmę w Makowie Podhalańskim. Skorzystaliśmy z tej okazji i zapytaliśmy ją o to, jak zmienił się rynek bieliźniarski na przestrzeni ostatnich lat.

Pani Kasiu, działa Pani na rynku bieliźniarskim już od 2007 roku. Jak zmienił się rynek bielizny w tym czasie?

Odpowiem w imieniu moich piersi: wreszcie mam w co się ubrać! W 2007 roku zaczynałam zaopatrywać się w brytyjskich markach, które nie były tak rozwinięte jak dziś, oferowały mało konstrukcji i nie tak dopracowanych, jak obecnie. Sama zresztą nie miałam wcale najgorzej! Mój biust (85H w Samancie) mieści się pośrodku skali, nie na jej końcu, a osoby z biustami większymi od mojego miały jeszcze mniej sensownych opcji. Same rozmiary to zresztą nie wszystko – liczbom i literom w tabeli musi towarzyszyć krój opracowany i przetestowany na realnych piersiach różnej wielkości, a do tego było daleko.

Polskie firmy i sklepy zostawiały mnie wtedy na pastwę losu, a raczej – zagranicznych sklepów online, bo stamtąd sprowadzałam dla siebie biustonosze. Teraz mam do tych marek dostęp w kraju. Ale najważniejsza zmiana to ogromny rozwój polskich marek bielizny. W tej chwili testuję i recenzuję prawie wyłącznie polską bieliznę, która nie tylko dostarcza mi rozmiaru, ale także krojów - od full-cupów po głębokie plunge, miseczek z cienkiego tiulu z kolorowymi haftami, coraz lepiej skonstruowanych i coraz wygodniejszych. Powstało także mnóstwo nowych sklepów, stawiających na dobry brafitting, gdzie te biustonosze są dostępne – online i stacjonarnie. Żyjemy teraz w zupełnie innej bra-rzeczywistości!

 

A jak zmienia się świadomość kobiet w zakresie doboru bielizny na przestrzeni ostatnich lat?

Dzięki „brafittingowej rewolucji”, czyli spopularyzowaniu tematu najpierw w społecznościach internetowych, w mediach, i w końcu w sklepach, na pewno bardzo się podniósł przeciętny poziom wiedzy o rozmiarach biustonoszy. Gdy powiesz w towarzystwie, że nosisz 65G, nie wzbudzi to już tak wielkiego niedowierzania, jak 15 lat temu. Polki już „otrzaskały” się ze stanikowym alfabetem. Ale wciąż wiele osób nie rozumie, w jaki sposób wielkość miseczki zależy od rozmiaru pod biustem albo potrafi posługiwać się rozmiarami siostrzanymi.

Nie zawsze też umiemy samodzielnie rozwiązać problemy z dopasowaniem, na przykład: dlaczego cisną mnie fiszbiny, czemu tył stanika podchodzi na plecach do góry albo jak wybrać stanik, by dobrze podtrzymywał duży biust. Trzeba samej głębiej wejść w temat albo poprosić o pomoc ekspertki. Wiele osób zaopatruje się w bieliznę w sklepach, gdzie nie ma brafitterek ani wyboru rozmiarów. Dlatego uważam, że to ważne, by uświadamiać kobietom, że jeśli mają problem z kupieniem dobrego biustonosza, to mogą go rozwiązać, szukając gdzie indziej, a nie obwiniać własny biust za to, że nie pasuje do staników… W tym ostatnim na szczęście pomaga nam ciałoakceptacja i widoczność w mediach postulatów ruchu body positive, który głosi, że wszystkie ciała mają takie same prawa. Do istnienia, więc także do ubrania.

Jakie ma Pani wrażenia po wycieczce po naszej firmie? Czy Samanta wyróżnia się czymś pośród innych polskich marek bieliźniarskich? 

Samanta mocno kojarzy mi się z miejscem, w którym działa. Tak się składa, że Maków Podhalański i okolice to rejon, który od dziecka odwiedzam na wakacjach i po prostu znam tutejszą lokalną społeczność, fascynuje mnie przyroda Beskidów i znajduję inspiracje nią w kolekcjach Samanty, pełnych pięknych haftów i barw natury. Ale nie chodzi tylko o samo położenie geograficzne, ale przede wszystkim o wrażenie, że ludzie tworzący Samantę działają w mocnym związku ze swoją małą ojczyzną, czerpią z niej siłę i leży im na sercu jej rozwój, umieją też opowiadać swoją historię.

Ucieszyłam się też słysząc, że każdy produkt jest drobiazgowo testowany na „żywych biustach” i że jest to ściśle zaplanowany proces, w którym biorą udział różne osoby spoza samej firmy. Samanta jest marką tworzoną przez kobiety, która stara się być blisko kobiet, odpowiadać na ich potrzeby i to nie jest tylko hasło.

Jak widzi Pani rozwój branży bieliźniarskiej? Czy staniki mają przyszłość? 

Powiedziałabym, że staniki nareszcie znalazły się w miejscu, w którym muszą naprawdę służyć biustom. Z punktu widzenia wymagającej użytkowniczki jest to najlepsze miejsce. Nie wybaczamy im za wiele, bo nauczyłyśmy się, że najważniejszy jest komfort nas i naszych piersi. Wiele kobiet czuje w końcu, że może wybrać, czy w ogóle nosić biustonosz. Może zrezygnować z niego całkowicie? Może wkładać tylko sportowy na trening, a do wieczorowej kreacji zastosować coraz bardziej popularny tejping? Dzięki temu, gdy już decydujemy się nosić biustonosz, nie chcemy chodzić na kompromisy.

Przyszłość czeka staniki bardzo dobre i najlepsze – najwygodniejsze, najlepiej skrojone, najlepiej stabilizujące, tak by dawały nam większy komfort niż ich brak! A zatem: podtrzymanie gwarantujące posiadaczce biustu pełną swobodę ruchów, idealne dopasowanie do ciała i przyjazność dla skóry plus trendowa estetyka – tego będziemy wymagać od staników. Do tego najlepiej, by były produkowane lokalnie i w sposób spełniający założenia zrównoważonej produkcji. A rozmiary? To już oczywiste, że muszą pasować na każde ciało, a nawet szczególnie na te większe, bo osobom z dużymi piersiami trochę trudniej funkcjonować bez ich „opakowania”.

Sądzę, że wciąż bardzo pożądane będą dobre biustonosze sportowe, w których można wygodnie biegać albo tańczyć, superkomfortowe „codzienniaki”, a także estetyczne, trendowe propozycje, które mogą, a nawet powinny wyglądać na światło dzienne. Biustonosz z niegdyś „wstydliwej” części garderoby stał się pełnoprawną częścią stylizacji – to już nie tylko myślenie życzeniowe maniaczek bielizny takich jak ja, ale poważny trend obecny na wybiegach i w mediach modowych. Nadchodzą wymagające, ale i piękne czasy - dla pięknych staników i dla ich fanek!

Bardzo dziękujemy za rozmowę. Cieszymy się, że możemy tworzyć bieliznę spełniającą oczekiwania kobiet i czujemy się zobowiązani by sprostać tej nowej erze bieliźniarskiej.