Nadchodzące Walentynki skłoniły nas do poruszenia tematu związków. Do rozmowy zaprosiliśmy Natalię Grubiznę z profilu @proseksualna, z którą rozmawiałyśmy o relacjach między dwiema osobami oraz o tym, czym zajmuje się terapeutka par.

 

Na początku doprecyzujmy – nie jesteś seksuolożką, a terapeutką par specjalizującą się w tematyce seksualności i relacji. Czy mogłabyś wytłumaczyć tę różnicę?

Seksuolodzy to specjaliści różnych dziedzin – głównie psychologii, medycyny, choć nie tylko – którzy zajmują się kwestiami seksualności i zachowań seksualnych, w tym zaburzeń seksualnych oraz ich leczeniem. Terapeuta par przygląda się obszarowi całej relacji, interakcjom między dwiema osobami, temu, co każda osoba wnosi do tego związku oraz pomaga jej wprowadzić zmiany służące realizacji wspólnego celu. Sfera seksualności może być jednym z obszarów takich zmian, choć nie wszyscy terapeuci par mają przygotowanie, aby się nią zajmować. Z drugiej strony seksuolog, który nie jest psychoterapeutą, niekoniecznie rozwiąże np. problem wzorców wyniesionych z domu czy problemy związane z doświadczeniem zdrady i przepracowaniem jej.

 

Kiedy pary decydują się na wizytę u seksuologa lub terapeuty i czy częściej Twoimi klientami są pary czy osoby indywidualne?

Tak się składa, że w tym momencie prowadzę więcej procesów par (tak około 60%). A kiedy pary się zgłaszają? Najczęściej, gdy poczują, że coś w ich związku nie działa i wyczerpały metody poradzenia sobie z tą sytuacją, które są dla nich dostępne. Bardzo często decyzja o podjęciu terapii wynika z tego, że para ta jest w pewnym impasie – nie wie jak ruszyć dalej. Dużo ze sobą rozmawiają, sięgnęli po książki, poradniki, a mimo to nic się nie zmieniło. I mają takie poczucie, że zaproszenie kogoś, kto towarzyszyłby im w procesie zmiany, ułatwił komunikację, służył w roli mediatora byłoby pomocne i pomogło stworzyć lepszą przyszłość tej relacji.

 

Czy do Ciebie zgłaszają się osoby, które mają problem z relacją w związku czy w sferze seksualnej?

I to, i to. Jeżeli coś jest nie tak w relacji, to odbija się to też na sferze seksualnej. To, co dzieje się poza sferą łóżkową, może bardzo wpływać na zainteresowanie seksualną bliskością. Czasem zdarza się, że pary przychodzą z jakimś konfliktem, który teoretycznie dzieje się poza łóżkiem, a w trakcie procesu okazuje się, że u jego źródła leży niespełnienie seksualne.

 

Czy zgłoszenie się do terapeuty jest dla tych osób krępujące?

To zależy z jakiego środowiska para się wywodzi – jakie panują w nim przekonania na temat korzystania z pomocy psychologicznej I terapeutycznej oraz jak temat seksualności u nich funkcjonuje. Dla niektórych ta decyzja jest bardzo szybka – widzą że coś u nich nie działa i jest dla nich całkowicie naturalne, żeby poszukać pomocy u kogoś z zewnątrz. Inne osoby potrzebują bardzo dużo czasu, żeby się przełamać – na terapii dotyka się bardzo wrażliwych obszarów, a to dla wielu osób nie jest łatwe.

 

Czy jakoś należy się przygotować do tej wizyty?

Dobrze jest przede wszystkim zastanowić się, o czym chcemy porozmawiać i gdzie chcemy się znaleźć dzięki terapii - jakich zmian oczekujemy. Natomiast to do osoby prowadzącej proces należy poprowadzenie rozmowy w ten sposób, żeby klienci czuli się swobodnie. Dodam, że pierwsza wizyta ma charakter konsultacji, służy wzajemnemu poznaniu się terapeuty i pary oraz ocenie, czy jesteśmy w stanie ze sobą współpracować. To działa w dwie strony: klienci mogą mieć swoje obiekcje odnośnie terapeuty, a terapeuta może uznać, że nie ma wystarczających kompetencji, aby zająć się danym problemem.

 

Jaka jest różnica pomiędzy terapią par a sex-coachingiem?

Sex-coaching to proces, podczas którego klienci zdobywają konkretne umiejętności i wiedzę, które pomogą im ulepszyć życie seksualne. Jest to proces mocno ukierunkowany na przyszłość: jeśli jest coś, co teraz utrudnia nam tworzenie takiego życia seksualnego, jakiego pragniemy, coaching pomoże nam ukonkretnić, jak mogłoby ono wyglądać w przyszłości.  To kreowanie wspólnego, konkretnego planu – co chcemy osiągnąć i co jest nam do tego potrzebne, a także motywowanie klientów we wprowadzaniu zmian. Terapia natomiast jest procesem wolniejszym, który jest nastawiony na przyglądanie się różnym zależnościom, również tym wynikającym z doświadczeń z przeszłości. Podczas niego namierza się schematy, które parze nie służą, a także  przygląda się przeszłości po to, aby nadać pewnym wydarzeniom sens, domknąć je i sprawić, aby mniej oddziaływały na to co tu i teraz. A to wymaga czasu.

 

Z jakimi głównymi tematami zgłaszają się do Ciebie pary? 

Główne tematy to kwestie związane z różnicami w poziomach libido i zmniejszeniem częstotliwości seksu w związku. Kolejnym problemem, który pojawia się często  jest kwestia zdrady. Częstymi klientami są też osoby, które są w kryzysie związanym z funkcjami seksualnymi ciała, które w obliczu trwałych zmian lub dysfunkcji seksualnych potrzebują na nowo poukładać swoje życie seksualne.  

 

Gdzie znaleźć rzetelną wiedzę na temat seksualności?

To bardzo dobre pytanie! Dostrzegam teraz, że aktualnie mamy wysyp treści dotyczących seksualności, ale niestety nie wszystkie one będą użyteczne. Należy weryfikować, kto stoi za tymi publikacjami:  czy osoba ma wiedzę i doświadczenie związane z tą sferą i czy możemy jej zaufać. Ważne jest też to, czy to, co ta osoba głosi, pokrywa się z naszymi wartościami, czy w jej treściach nie czujemy elementu oceny naszej ekspresji seksualnej, który sygnalizuje brak zrozumienia dla kontekstów, w jakich funkcjonuje nasze życie erotyczne.  Warto też czytać dobre książki. Osobom z którymi pracuję, często polecam „Ona ma siłę” Emily Nagoski, która jest naprawdę rewolucyjną publikacją, i „Dochodzę” włoskiej seksuolożki Roberty Rossi, bliskiej naszemu kręgowi kulturalnemu. Obydwie publikacje poparte są wieloma badaniami i źródłami.

 

Rozpoczęłyśmy nasz wywiad od tematu seksualności. Jednak, żeby ta sfera dobrze funkcjonowała przede wszystkim para musi mieć dobrą relację. Czy jest na to jakaś recepta?

Tak - pozwolić sobie na zmiany. Pamiętajmy, że każdy związek, niezależnie od stażu, jest przestrzenią rozwoju i modyfikacji. Możemy zmieniać się we wspólnym kierunku lub znaleźć się w sytuacji, w której całkowicie się rozminiemy. Myślę, że akceptacja i gotowość na to, że będziemy się zmieniać, będą zmieniać się także nasze ciała jest czymś, co służy dobrej kondycji relacji.

 

Chciałabym Cię zapytać  o temat okazywania miłości. Jak to zmienia się na przestrzeni związku?

Każda osoba ma pewien preferowany wzór okazywania uczuć. Problemem jest, gdy ktoś uważa, że jego wzór jest uniwersalny u wszystkich ludzi. Gary Chapman wyodrębnił 5 języków wyrażania uczuć: wspólne spędzanie czasu, podarunki, dotyk, słowa uznania i wyświadczanie przysług. Jak wygląda to w praktyce? Może być tak, że aby czuć się kochana, potrzebuję, aby bliska osoba mi to mówiła, komplementowała mnie, dopingowała, chwaliła za sukcesy. I gdy ta osoba tego nie robi, mogę czuć się mniej kochana. Ta osoba po prostu nie komunikuje się moim językiem wyrażania uczuć. Ktoś może okazywać uczucia na przykład poprzez ugotowanie obiadu czy wymianę oleju w samochodzie. Ale co, gdy ta druga osoba potrzebuje słów uznania i bycia zauważoną? Gdy zdarza się tak, że w parze te dominujące języki wyrażania uczuć się różnią to może to doprowadzać do nieporozumień. Pozostaje nam zrobić coś, aby nauczyć się nawzajem  tych dominujących języków okazywania uczuć i zacząć się nimi posługiwać.

Zbliżają się Walentynki – święto miłości. Czego życzysz parom jako terapeutka?

Uważności na siebie nawzajem. Nie tylko funkcjonowania obok siebie, ale prawdziwego dostrzeżenia drugiej osoby i jej potrzeb. Też uważności na własne potrzeby – po to, aby lepiej je komunikować, a w efekcie dobrze razem funkcjonować i tworzyć satysfakcjonujące relacje. Bardzo często widzimy i słyszymy siebie nawzajem, ale niekoniecznie siebie dostrzegamy i potrafimy wysłuchać po to, aby budować wzajemne zrozumienie. A to jest duża różnica. Życzę takiej pogłębionej komunikacji, która wynika z tejże uważności.

A gdy tej uważności brakuje, marsz na terapię?

Niekoniecznie! Są umiejętności, które naprawdę możemy rozwijać samodzielnie, gdy mamy taką motywację i dobre źródła – książki czy warsztaty. Natomiast chciałabym podkreślić, że zauważalne i odczuwalne problemy nie muszą być jedynym powodem umówienia sesji terapeutycznej. Pary mogą korzystać z tej przestrzeni również wtedy, gdy potrzebują ułożyć sobie różne kwestie, które na daną chwilę wcale nie stanowi źródła konfliktu, np. stoją przed ważnymi życiowymi decyzjami i zmianami, np. ślubem, rodzicielstwem, a nawet tymczasową rozłąką związaną z pracą. W swojej praktyce miałam też parę, która chciała się dobrze rozstać – decyzja była podjęta, po prostu potrzebowali dokonać pewnych ustaleń związanych z tym procesem. Terapia par nie jest czymś wyłącznie na czas kryzysu, czasem służy temu, aby do tym kryzysom zapobiegać, gdy obie strony są w dobrym miejscu.